Wojna o Lenina czy o godność?
Spór o napis na bramie stoczni to protest przeciwko powolnemu odbieraniu „Solidarności” prawa do tradycji Sierpnia ,80 – uważa publicysta
Groteskowy z pozoru spór między władzami miasta Gdańska a związkowcami z NSZZ „Solidarność" o przywrócenia PRL-owskiego napisu ku czci Lenina na stoczniowej bramie narasta. Ostatnim jego akcentem była wizyta policji w gdańskiej siedzibie związku z prokuratorskim nakazem wydania „leninowskich liter", które liderzy „Solidarności" odspawali 29 sierpnia z bramy i zabrali do biura.
Stróże prawa mieli dokonać rewizji, na wypadek gdyby dowód w sprawie nie został znaleziony. Zaprowadzeni do Sali BHP, gdzie przechowywano litery, zdjęli z nich odciski palców. I choć wszystko odbyło się w spokojnej atmosferze, można się spodziewać, że za demontaż „Lenina" ktoś będzie pociągnięty do odpowiedzialności.
Policja odzyskała litery. Ale związkowcy zapowiedzieli, że jeśli kolejny raz zobaczą nazwisko wodza bolszewizmu na historycznej bramie, to znów je zdejmą. Tym razem jednak potną je na kawałki, oddadzą na złom, a uzyskane w ten sposób pieniądze przekażą na cele charytatywne. Prezydent Gdańska zagrzmiał, że to wandalizm, czyn przestępczy i napisał do marszałek Sejmu Ewy Kopacz list ze skargą na posłów uczestniczących w zdejmowaniu liter.
Skąd ta zaciekłość? Ano stąd, że bardziej niż...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta