Między Barceloną a Madrytem
Katalończycy stoją na rozdrożu: muszą zdecydować, czy ich ojczyzna ma pozostać częścią Hiszpanii.
Tej niedzieli rozstrzygnie się przyszłość Katalonii – i to być może nie tylko ta liczona długością następnej kadencji Generalitat de Catalunya – lokalnego rządu prowincji.
Jeśli w przyspieszonych – i to aż o dwa lata – wyborach do katalońskiego parlamentu zwyciężą zwolennicy oderwania najbogatszej prowincji Hiszpanii, to otworem stanie droga do rozpisania referendum niepodległościowego, do którego z uporem dąży walczący o reelekcję kataloński premier Artur Mas i jego partia Zbieżność i Związek (CiU). Biorąc zaś pod uwagę dzisiejsze nastroje Katalończyków, nie ma wątpliwości, że wynik takiego głosowania może oznaczać początek politycznej secesji.
Sondaże nie pozostawiają wątpliwości – zwycięstwo CiU znów będzie tylko formalnością. Narodowa prawica może liczyć na 60–64 miejsca w liczącym 135 posłów parlamencie prowincji. Broniąca jednolitej Hiszpanii i krytykująca podczas przedwyborczych wieców „niepodległościowe delirium" rządząca Hiszpanią Partia Ludowa w Katalonii jest stosunkowo słaba i mimo osobistego zaangażowania premiera Mariano Rajoya nie wiadomo, czy zdoła zdobyć 20 mandatów. Także o drugie miejsce walczyć będą przeciwni secesji socjaliści. Kolejni na liście katalońscy Zieloni i Republikańska Lewica (ERC) zbiorą po kilkanaście mandatów. Do parlamentu mają też szansę wejść zagorzali wrogowie niepodległości z Partii Obywatelstwa.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta