Supermarket jako źródło cierpień
Niegdyś artystów i literatów inspirowały gotyckie katedry. Współcześni polscy filmowcy natchnienia coraz częściej szukają w centrach handlowych.
Zespół U2 po raz pierwszy przyjechał do Polski latem 1997 roku. Najbardziej rzucającym się w oczy elementem scenografii występu Bono i spółki na warszawskim Służewcu był żółty łuk, połówka logo McDonald's. Jedna z wizualizacji, wyświetlanych na wielkim telebimie, przedstawiała ewolucję gatunku ludzkiego – od małpoluda do współczesnego Homo sapiens. Ten ostatni pchał wózek z supermarketu. Koncert wspominany jest u nas do dzisiaj, ale antykonsumpcyjny przekaz Irlandczyków trafił w próżnię.
Pojawieniu się we wschodniej Europie fast foodów oraz sklepów o mamucich gabarytach towarzyszyła bowiem euforia. Obywatele III RP, przyzwyczajeni do chronicznego niedoboru dóbr wszelakich, skonfrontowani z forpocztą cywilizacji nadmiaru, oniemieli z zachwytu. Rzęsiście oświetlone wnętrza, czyste posadzki, uśmiechnięty i pomocny personel, zatrzęsienie atrakcyjnych produktów, darmowe reklamówki do pakowania zakupów. PRL-owskie supersamy – żałosna namiastka zachodnich świątyń masowej sprzedaży – nie wytrzymały tej konfrontacji, dogorywały.
Stachanowcy z Hollywood
Nastała moda na bywanie w hipermarketach, spędzanie tam wielu godzin w towarzystwie rodziny lub znajomych. Niekoniecznie na zakupach. Właściciele sieci handlowych umiejętnie podgrzewali koniunkturę. Wielkopowierzchniowe sklepy zaczęły...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta