Ucieczka z Egiptu
Do Baudrillarda odnosiłem się mniej więcej tak, jak jakiś rękodajny szarak z orszaku Radziwiłła Panie Kochanku do Condillaca, czyli z dystansem maskującym oprószoną lekceważeniem ignorację
Perukarz jakiś, i to kto wie, może znoszący się z obcymi potencjami, jak to oni mają w zwyczaju? I nawet nie da się go przyszpilić wzgardliwym rymem na kształt nieśmiertelnego Stasiukowego „Gadamer-radamer". Cudak, i tyle.
Trzeba było zaproszenia na kinderbal w jednym z centrów rozrywki, żebym zrozumiał, że bez wsparcia filozofa nie udźwignę nieznośnej lekkości pozorów. Szliśmy z córką korytarzami w głąb gigantycznego hangaru: rytmy błyskających, każde w innym rytmie, kobaltowych i białych diod nakładały się na siebie, damy z pierzastymi skrzydłami i koboldy w malinowych kurtkach wręczały nam kartki informujące o przecenach i to mnie, o dobrych kilka lat za wcześnie, przyszło być demitologizatorem, tłumaczącym,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta