Przyjaciele Aleksandra, wrogowie Leszka
Środowisko Aleksandra Kwaśniewskiego nie raz już udowodniło, że marzy o centrum, a nie o lewicy, i świetnie sprawdza się w roli lewego skrzydła Platformy Obywatelskiej. To powód do zmartwień dla Donalda Tuska – uważa publicystka
Plan właściwie jest prosty: pospolite ruszenie potencjalnych jedynek, takich jak Marek Siwiec, Marek Borowski, Ryszard Kalisz, Andrzej Celiński czy (jeśli da się namówić) Włodzimierz Cimoszewicz. Oraz regularne wojsko, czyli Janusz Palikot ze swoim partyjnym zapleczem. Do tego Aleksander Kwaśniewski w roli faraona – i polityczna piramida gotowa. Stawką są co najmniej wybory do Parlamentu Europejskiego. Tyle że za darmo nic nie ma. A w tym wypadku cena może być bardzo wysoka, szczególnie dla byłego prezydenta. Medialna wrzutka opisująca jego zarobki w firmie Jana Kulczyka to dopiero przygrywka. Na lewo od centrum może zacząć się bratobójcza walka, jeśli „lista Kwaśniewskiego" zacznie przybierać realne kształty.
Co musi Olek
Po pierwsze: czy były prezydent w ogóle coś musi? Nie. Aleksander Kwaśniewski wcale zwierzchnikiem nowej listy do europarlamentu być nie musi. A co dopiero mówić o nowej partii, która startowałaby do Sejmu. „Olek nie musi, ale go kusi" – komentuje jeden z europosłów SLD. Mimo różnych porażek, takich jak Lewica i Demokraci, mimo ryzyka zepsucia sobie wizerunku, mimo atrakcyjnych alternatyw dobrze wypełniających czas – były prezydent niespokojnie wierci się na fotelu swojej fundacji Amicus Europae. Taki ma temperament.
No i zaszłości. Od lat niektórym „wypróbowanym towarzyszom" się zbierało. A...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta