Vonn znaczy pech
Poważny wypadek Lindsey Vonn. Złoto w gigancie dla Tiny Maze.
Ledwo mistrzostwa się zaczęły, a już straciły najbardziej rozpoznawalną twarz narciarstwa alpejskiego. Dla Lindsey Vonn to nie tylko koniec sezonu, ale też być może najmocniejszy wiraż kariery, w której przecież ostrych zakrętów już i tak było pod dostatkiem. Amerykanka ma zerwane więzadła w kolanie, złamaną piszczel, przed nią co najmniej pół roku dochodzenia do zdrowia. I walka o to, by zdążyć się przygotować do igrzysk w Soczi.
Vonn startowała po Tinie Maze, która miała najlepszy czas. Ostatni pomiar czasu przed upadkiem wskazywał tylko 0,12 sekundy straty do Słowenki. Potem był nieudany skok Amerykanki i fatalne lądowanie przy prędkości ok. 90 km/godzinę.
Krawędź prawej narty chwyciła mocniej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta