Kiepska podróbka życia
Z filmu „Drogówka" wychodziłem wstrząśnięty. Nie dlatego, że Wojciech Smarzowski zrobił zły obraz, a nawet nie ze względu na to, że w swoim języku filmowym przekroczył kolejne granice brutalności i prowokacji.
Poraziła mnie sugestywność jego dzieła, weryzm, z jakim buduje fikcyjne obrazy i postaci. Świat „Drogówki" wydaje się światem dosłownym i rzeczywistym, co w polskim kinie jest rzadkością. Widzowi nie tylko chce się wierzyć, że tak wygląda świat stróżów prawa. Z nadzwyczajną łatwością gubi refleksję, a nawet intuicję, że to nie dokument, ale czysta scenariuszowa fikcja.
Jeśliby spojrzeć na to z perspektywy sztuki filmowej iluzji, reżyser niewątpliwie odniósł wielki sukces i tym samym wpisał się w czołówkę nazwisk polskiego kina. Jeśli jednak spojrzy się na to inaczej, na przykład oczami ogolonych nastolatków, którzy siedzieli w kinie tuż za moimi plecami, sprawa zaczyna się komplikować. Jak ci dżentelmeni ocenili „Drogówkę"? Oto kilka cytatów: „patrz, jakie skur...!!!", „jeb... psy", „piją i jeżdżą po pijanemu, a nas ścigają" etc. Cytaty można by mnożyć, a stosowane związki frazeologiczne i poziom...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta