Bajki z mchu i paproci
Mecze z Anglią są dla Polski cyklicznym testem mówiącym, w jakim jesteśmy miejscu. To trochę tak jak z Kątami Rybackimi, do których jeżdżę co rok, widzę, jak rosną dzieci, a z czasem i wnuki gospodarzy, ich obejścia i na ile zmieniliśmy się wszyscy przez ostatnie miesiące. Na co dzień tego nie widać. Trzeba dystansu do oceny i refleksji. Kiedy w roku 1966 Anglicy wybrali na pierwszy mecz z Polską początek stycznia, też mało kto wierzył w możliwość nawiązania równej walki. U nich się w zimie gra, a u nas (wtedy i nadal) odpoczywa po sylwestrze. Ale w Liverpoolu zremisowaliśmy 1:1. Remis uratował im Bobby Moore, który był obrońcą, a nie napastnikiem. Pół roku później w Chorzowie Anglia wygrała 1:0, a po kolejnych trzech tygodniach wygrała mundial. Byliśmy w miarę równym przeciwnikiem dla najlepszej drużyna...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta