Kompleksy tłumią śmiech
Juliusz Machulski | O nowym filmie „AmbaSSada” i polskim poczuciu humoru rozmawia z reżyserem Barbara Hollender.
Rz: W polskim kinie następuje kolejna zmiana pokoleniowa, a twórców od rozśmieszania publiczności wciąż nie widać. Dlaczego?
Juliusz Machulski: Dramat filmowy zawsze można jakoś tłumaczyć, jak coś jest nudne, objaśniać, że specjalnie. Komedia jest sztuką trudną, publiczność weryfikuje ją natychmiast. Jeśli widzowie się nie śmieją, to klapa. A poza tym „takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie". W szkołach filmowych nie uczą dystansu i uśmiechu, tylko pielęgnują ponuractwo.
Nie mamy bogatej komediowej tradycji literackiej.
Poza Aleksandrem Fredrą rzeczywiście nie było w naszej historii wielkich komediopisarzy. W nowszych czasach też kiepsko. W krzywym zwierciadle dostrzegł społeczeństwo Sławomir Mrożek. Z refleksyjnym, ironicznym humorem opisuje świat Janusz Głowacki. Z inteligentnym dystansem do spraw narodowych podchodził Witold Gombrowicz, ale te lekcje giną w natłoku obrażania się na świat i martyrologii.
Może to historia zmuszała nas do powagi?
Z pewnością. Ale też nasz charakter narodowy. Czesi kochają życie i spokój. Francuzi uważają, że świat jest piękny i należy do nich. My stale o coś walczymy. Może dlatego, że nie wiemy, czy należymy do Zachodu czy do Wschodu. Czasem bliżej nam do Kijowa niż do Brukseli, czasem odwrotnie. Jesteśmy niepewni, trochę niczyi, ale za to dumni,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta