Życie na oczach widzów
Ewa Michnik | Dyrektor naczelny i artystyczny Opery Wrocławskiej o widowisku w Hali Stulecia i ryzyku, które warto podejmować.
Co panią skłoniło do sięgnięcia po operę francuską?
Ewa Michnik: Nie robimy tego po raz pierwszy, w Hali Stulecia wystawiliśmy przecież „Carmen".
To już tytuł ogólnoświatowy, w przeciwieństwie do „Poławiaczy pereł".
Rzeczywiście, szukaliśmy jednak utworu widowiskowego, a obdarzonego piękną muzyką, którą zainteresuje widzów. Przecież dla części publiczności widowisko w Hali Stulecia jest pierwszym w ogóle kontaktem ze sztuką operową.
Dokonała pani odważnego wyboru, bo w „Poławiaczach pereł" mamy jedynie czwórkę bohaterów.
Nawet trójkę, gdyż postać kapłana Nurabada nie jest zbyt rozbudowana. Natomiast ogromnie ważną rolę odgrywa lud, mamy do czynienia z operą chóralną, nie przypadkiem zbiorowość poławiaczy pereł pojawia się w tytule. Chór zostanie powiększony liczbowo, tego wymaga olbrzymia przestrzeń wrocławskiej Hali. Będzie też zespół baletowy i dużo statystów.
Bizet miał zaledwie 25 lat, gdy skomponował „Poławiaczy pereł".
I widać w tej operze jego zafascynowanie Charles'em Gounodem. A jednocześnie błysnął ogromnym talentem instrumentacyjnym oraz inwencją melodyczną. Arie i duety oparte są na prostych, ale pięknych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta