Wnuczęta Atatürka
Nieprzebrane tłumy, jakie w 75. rocznicę śmierci Mustafy Kemala Atatürka zgromadziły się przed jego mauzoleum w Ankarze, były jak żywa ilustracja istniejących w Turcji podziałów.
Hołd Kemalowi oddało ponad milion ludzi. Ale pamiętali o nim nie tylko ci, którzy mogli i chcieli udać się do mauzoleum. Gdy 10 listopada o godzinie 9.05 rano, czyli w chwili, gdy w 1938 roku w stambulskim pałacu Dolmabahçe Kemal zmarł – w całym kraju zawyły syreny, wielu ludzi, jak zawsze, na minutę się zatrzymało. Czy bardzo było to nie w smak premierowi, który teraz, po 11 latach rządów (trzecia kadencja, turecki rekord) i zdobyciu pełni władzy, bez obaw i oporów kwestionuje spuściznę Kemala? Można się tego domyślać. Gdy później podczas okolicznościowej imprezy w Bibliotece Narodowej Recep Erdo˘gan zabrał głos, wypowiadał się nieco uszczypliwie. Gazi Atatürk ma, według niego, swoje zasługi, bo przygotował kraj do demokracji, ale nawet dzisiaj dzieli ludzi, a to nie jest dobrze.
Erdo˘gan zdobył się na minimum minimorum tego, co mógłby czy wręcz powinien był przy takiej okazji powiedzieć. Być może zresztą nie powiedziałby nawet tyle, gdyby nie świadomość nie tak dawnych wydarzeń w parku Gezi i na placu Taksim w Stambule, gdzie, przypomnijmy, w czerwcu siły porządkowe stłumiły wystąpienia obrońców parku i zarazem przeciwników władz. Erdo˘gan, choć jego buńczuczne wypowiedzi wcale na to nie wskazują, musiał sobie chyba uświadomić, że jego władza nie jest tak niezachwiana, jak wydawało się jeszcze niedawno. Choć można też odnieść wrażenie, że pasmo sukcesów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta