Powrót nostalgii za brunatnym porządkiem
Ruchy radykalno-prawicowe coraz śmielej podejmują walkę o rząd dusz w społeczeństwach dotkniętych kryzysem.
Kiedy po drugiej turze wyborów samorządowych pod koniec listopada żupanem (wojewodą) Kraju Środkowosłowackiego został Marian Kotleba, u naszych południowych sąsiadów zapanowała konsternacja. Owszem, na Słowacji nacjonalizm ma mocną tradycję (Słowacka Partia Narodowa wchodziła nawet w skład koalicji rządowej), ale żeby poważne stanowisko zdobywał człowiek chwalący Hitlera i jawnie głoszący rasistowskie hasła? Sukces Kotleby wydał się wręcz nieprawdopodobny – tym bardziej że stanowisko zdobył, osiągając aż 55 proc. głosów.
Można tłumaczyć – jak robili to bratysławscy politolodzy i publicyści – że to tylko wypadek przy pracy. Że zwolennicy europosła Vladimira Maňki z rządzącego Smeru, który według sondaży powinien był wygrać, zlekceważyli głosowanie. Że szowinistyczna Nasza Słowacja Kotleby skupia oszołomów i w skali kraju nie ociera się nawet o próg wyborczy.
Być może na razie to prawda, ale tak samo mówiono, gdy w połowie poprzedniej dekady na scenie politycznej pojawił się węgierski Jobbik albo bułgarska Ataka. Dziś obie partie mają się dobrze, zasiadają w parlamentach swoich krajów, ba – mają przedstawicieli w Parlamencie Europejskim. Inni – czeska Robotnicza Partia Sprawiedliwości Społecznej albo rumuńska Noua Dreapta – podążają ich tropem, i to nie bez szans na sukces polityczny w nieodległej przyszłości.
Bunt radykałów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta