Udręczenie uświęceniem
Medialna kanonizacja jest wymysłem zachodnim: świat celebruje śmierć postaci, które uznane są za godne takiej celebracji przez CNN i BBC, „New York Timesa", „Le Monde" i inne ważne tytuły
Po śmierci Ariela Szarona jedno było odświeżająco jasne: tym razem medialnej kanonizacji nie będzie. Prezydent Obama nie wygłosi hymnu pochwalnego na cześć wielkiego przywódcy bratniego narodu, prezydent Putin nie uroni łzy po odejściu bojownika o wolność i sprawiedliwość i nawet papież Franciszek nie pochwali cnót wszelakich zmarłego. A dziennikarze nie będą na okrągło komentować jego dokonań ani wymyślać coraz to bardziej banalnych podsumowań jego życia i epoki.
Oczywiście Ariel Szaron sam sobie na to zasłużył. Nie jest odpowiednim kandydatem na świętego, w końcu przez całe dorosłe życie nie tylko bezlitośnie zabijał wrogów Izraela, ale też wysyłał wojsko przeciwko Żydom, których uważał za szkodzących ojczyźnie. Na jego grobie tańczą dziś nie tylko Palestyńczycy – dla nich był zbrodniarzem wojennym, ale i niektórzy żydowscy osadnicy, dla których Szaron to podły zdrajca. Ot, skomplikowane życie bohatera narodu o skomplikowanej historii – może rzeczywiście określenie mianem Buldożera to najlepszy komplement, na jaki mógł liczyć.
Ciekawe też, że Szarona nie obowiązywał „okres ochronny", w naszej kulturze praktykowany zazwyczaj wobec zmarłych, których nie lubimy. Zwykle „De mortuis aut bene, aut nihil". W przypadku Szarona jednak od razu przypomniano kolejne niewygodne fakty: masakrę w jordańskiej wsi Quibya w roku 1953, kiedy to pod ogniem wojsk...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta