Śluby raweńskie
Niewinnie białe ściany kościoła są białymi plamami historii. Musiały tu być mozaiki lub malowidła. Teraz widzimy już tylko podręcznikową w swej typowości architekturę.
Począwszy od końca IV wieku, pod naporem Germanów rodził się w okropnych bólach nowy, postrzymski świat. W Rawennie ten proces widoczny jest jak na dłoni. Zmierzch antyku, napór barbarzyńskich, ale zlatynizowanych nieco Ostrogotów, wpływ orientalnego Bizancjum, straszliwy najazd Longobardów – wszystkie te tragedie odcisnęły wyraźne ślady w sztuce i architekturze.
Kolejnego dnia naszej wędrówki robi się późno. Nie możemy trafić, bo coś mi się pomyliło i poszedłem za znakami do św. Jana Chrzciciela. „San Giovanni Evangelista" czy „Baptista" – brzmi podobnie. A różnica olbrzymia, bo kamienny Chrzciciel jest o tysiąc lat starszy... Zły jestem, bo zaraz zamkną kościół na klucz. Tymczasem musimy przeciskać się przez znudzonych kazaniem uczestników ślubu i dyskretnie chować się za kolumnami. Dzięki ogołoceniu z malowideł kościół jaśnieje jak Partenon w słońcu, widziany od wewnątrz. Jest tylko biel – czysta świetlistość Nieba pod ciemnym stropem z dębowych belek. A niżej białe kwiaty dekorujące ławki. Ślub wygląda przepięknie, a panna młoda „jako ta lilia wodna" z psalmów Dawida.
Kapłan każe przejmująco. Nie wiem, co mówi, choć wiem, o czym – zapewne o miłości. Modulacja głosu perfekcyjna. Moja złośliwa część duszy przypomniała mi wierszyk Herberta, napisany pewnie pod wpływem zaburzeń wątroby po wysłuchaniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta