Czyściec wizjonera
15 lat temu patologiczny system strącił Romana Kluskę ze szczytów biznesu. Kiedyś król polskiego IT, dziś outsider z wyboru, hodowca owiec i serowar, nie uznaje półśrodków: – Skoro mogłem robić najlepsze komputery na świecie, dlaczego miałbym nie robić najlepszych serów?
Malownicza trasa z Nowego Sącza do „serowej doliny" prowadzi obok podbeskidzkich kościółków i łemkowskich cerkiewek, mijamy jednak również kolejne budynki koncernu Optimus SA, który Roman Kluska tworzył od zera, by go nagle stracić. W końcu trafiamy do podkrynickiej wsi założonej jeszcze przez Kazimierza Wielkiego, a w wieku XVII należącej do wielkiego poety Wacława Potockiego. Tego samego, który strofy: „Sieją uprawne role, sady, ludzie szczepią/ (...) ptacy gniazda lepią/ Trawa roście po górach, łąki ślicznie kwitną/ Kędy barwą purpurę przetyka błękitną", umieścił w „Nowym zaciągu pod chorągiew starą tryumfującego Jezusa, Syna Bożego, nad światem, śmiercią i piekłem...".
Dom Kluski obszerny, częścią przytulony do stromego zbocza. Brama wjazdowa na podczerwień, ale klimat tradycji – sporo naturalnego drewna, kamienia. Solidność raczej niż pieczęć dużych pieniędzy.
– Zna się pan trochę na serach? – od razu pyta Roman Kluska. I uśmiecha się szeroko na odpowiedź. – Nie bardzo? To znaczy, że wie pan o nich dokładnie tyle, ile ja 15 lat temu, gdy kupowałem pierwsze owce.
Zaklinacz nuty i smaku
Siedzimy przy stole w przestronnym, ale bezpretensjonalnie urządzonym salonie, w którym tylko wygaszony wielki ekran LCD dowodzi drugiej, high-tech, twarzy Kluski. – Gdybym wiedział, w co się pakuję, to na 99...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta