Karski według Karskiego
Książka „Tajne państwo" powstała zamiast filmu, a mimo to jej światowy sukces jest bodaj najbardziej spektakularny w historii polskiej literatury.
To mógłby być piękny i przejmujący film. Z chwilami triumfu i rozpaczy. Z grozą wojny i groteską show-biznesu. Szkoda, że prawdopodobnie nie powstanie, bo zrobiłby wiele dobrego dla pamięci bohatera i po prostu dla Polski. Niestety, Jan Karski nie miał szczęścia do kina. Zresztą o tym chciała opowiedzieć Agnieszka Holland w filmie według scenariusza Janusza Głowackiego, którego fabuła miała dotyczyć m.in. hollywoodzkiego epizodu w życiu bohatera. Cała nadzieja w tym, że reżyserka serio traktuje swoją deklarację, którą wygłosiła, odbierając Nagrodę Wolności im. Jana Karskiego. Powiedziała wtedy, że może to być droga przez mękę, ale nazwisko patrona zobowiązuje. On nigdy nie wybierał najprostszych ścieżek. Także w tym wypadku. Tak się składa, że artykuł o książce Karskiego, której trzecie polskie wydanie właśnie się ukazało (jak na 70 lat od premiery nie jest to wiele), musi częściowo traktować o filmach. I to takich, których nie mają państwo szansy obejrzeć. Ale od czego wyobraźnia...
W filmie Agnieszki Holland mogłoby to wyglądać tak: młody i przystojny bohater, człowiek, który rozmawiał z możnymi tego świata, namawiając ich, by pomogli Polsce i spróbowali powstrzymać zagładę Żydów; udaje się do Fabryki Snów. Może powierzchownością pasuje do tego światowego centrum blichtru, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta