Zamiast łapać przestępców, śledczy zajmują się kradzieżą batoników
W wielu sprawach, których ściganie zabiera czas policjantom, prokuratorom, a na koniec sądom, wystarczy zdrowy rozsądek. Wygrywa jednak zasada, że winny musi zostać ukarany.
Nie ma tygodnia, żebyśmy nie słyszeli o większych lub mniejszych aferach, które ściga prokuratura. Im sprawa poważniejsza, tym dłużej obywatele muszą czekać na jej finał, najpierw w prokuraturze, potem w sądzie. Są jednak sprawy, których policja, prokuratura i sądy prowadzić nie powinny. Kradzież batonika za niecałą złotówkę nie musi uruchamiać machiny postępowania. A tak się niestety dzieje. Podobnie zresztą jak kradzież soku malinowego, paczki żelków czy ryb z własnego stawu.
Arkadiusz K. w 2011 r. ukradł batonik oblany czekoladą. Wartość: 99 gr. Policjanci, którzy go ujęli na gorącym uczynku, sprawdzili dowód mężczyzny, ale nie zorientowali się, że jest ubezwłasnowolniony (chory na schizofrenię). Wniosek o ukaranie trafił do sądu, a ten zaocznie skazał go na 100 zł grzywny. Arkadiusz K. nie zapłacił, więc sąd zamienił mu karę na pięć dni aresztu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta