Lucyfer i tłumy
Za kultem indywidualności kryje się naśladownictwo. Odrzucając dom, ojczyznę czy Kościół, nie stajemy się samodzielni, lecz wikłamy się niewolniczo w rywalizację, której reguły i tak narzuca nam zbiorowość.
W jednej z końcowych sekwencji powieści Jamesa Joyce'a „Portret artysty z czasów młodości" jej główny bohater Stefan Dedalus wygłasza swoją głośną deklarację „Non serviam" („Nie będę służył").
Topos to wcale nie nowy, niemniej jednak w ustach Dedalusa brzmi jak znaczące wystąpienie:
„Powiem ci, co uczynię, a czego nie uczynię. Nie będę służył rzeczy, w którą przestanę wierzyć, bez względu na to, czy będzie się zwała domem, ojczyzną czy Kościołem, i będę się starał wypowiedzieć w jakiś sposób w życiu lub w sztuce, tak nieskrępowanie, jak tylko potrafię, i tak całkowicie jak zdołam, a używać będę dla własnej obrony jedynego oręża, na którego użycie sam sobie pozwolę – milczenia, wygnania i przebiegłości".
Tej deklaracji towarzyszy inna: „Nie obawiam się samotności, przykrości doznanej za cudze przewiny ani porzucenia wszystkiego, co mi wypadnie porzucić. Nie obawiam się także popełnienia omyłki, omyłki nawet bardzo wielkiej, omyłki trwającej całe życie, a być może całą wieczność".
Chyba rozumiemy, jak wysoką cenę wystawia swojej decyzji Dedalus. Ten wychowanek ojców jezuitów, dobrze wykształcony w zakresie filozofii tomistycznej, ma pewnie znacznie większą świadomość niż ci współcześni artyści, którzy szli jego ścieżką – a imię ich legion – na co się waży i co ryzykuje. Ale zarazem wyposażony w tę świadomość, zdaje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta