Inteligent z licencją na puchary
Carlo Ancelotti nie jest tak medialny jak Jose Mourinho ani sławny jak Fabio Capello, ale to on dał Realowi brakujące trofeum – dziesiąty Puchar Europy.
Nie musieliby może na decimę czekać w Madrycie tak długo, gdyby nie Adriano Galliani. W 2006 r. Ancelotti podpisał już przedwstępną umowę z Realem, ale dyrektor sportowy Milanu na odejście Włocha z San Siro się nie zgodził. Prezes Królewskich Florentino Perez był jednak pewien, że prędzej czy później swój plan zrealizuje. – Kiedyś poprowadzisz moją drużynę – powtarzał Ancelottiemu.
Perez nie miał wątpliwości, że styl pracy i charakter Włocha idealnie pasują do klubu. – To człowiek inteligentny, prawdziwy zwycięzca. Choć był już mistrzem Włoch, Anglii i Francji, ostrzegałem go, że takiej presji jak w Realu nie ma nigdzie indziej – mówił Perez rok temu podczas prezentacji Ancelottiego. A trener obiecywał, że jego zespół będzie wygrywać w spektakularnym stylu, wywołując u kibiców entuzjazm. Słowa dotrzymał: 41 goli w 13 spotkaniach Ligi Mistrzów, zwycięstwo 5:0 nad Bayernem w półfinałowym dwumeczu. Nic dodać, nic ująć. To, co Mourinho nie udało się przez trzy sezony, Ancelotti zrobił w rok.
Ojciec i przyjaciel
Przed nim Ligę Mistrzów z Realem wygrywał Vicente del Bosque. Być może w Madrycie potrzebują takich trenerów jak on czy Włoch: wyważonych i dostojnych, traktujących piłkarzy jak partnerów i przyjaciół. Ciężko znaleźć kogoś, kto o Ancelottim powiedziałby złe słowo....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta