Zapomnij się na chwilę, strać kontakt ze światem
To miał być turniej protestów i biedy, a już po kilku dniach stał się festiwalem samby. I co najważniejsze – gospodarze wymusili piękny futbol.
Michał Kołodziejczyk z Sao Paulo
„Eu sou brasileiro, com muito orgulho, com muito amor" – ta piosenka zostaje w uszach długo po meczu. W ciągu 90 minut śpiewana jest kilka razy, niezależnie, czy Niemcy grają z Portugalią, czy Ekwador z Hondurasem. „Jestem Brazylijczykiem, z wielką dumą, z wielką miłością" – informują kibice gospodarzy, którzy kupili też większość wejściówek na wszystkie spotkania turnieju, nie tylko swojej reprezentacji.
Brazylia to kraj wielki jak półtorej Europy, z północy na południe leci się tak długo, że nie dziwi zmiana klimatu. Jednak nazwać mundial w Brazylii zimowym naprawdę jest ciężko – to prawda, że w Porto Alegre czy Kurytybie bywa chłodno, ale Salvador, Recife, Manaus, Natal czy Rio de Janeiro skąpane są w słońcu. Z powodu transmisji telewizyjnych do Europy mecze zaczynają się wcześnie – drugi już o 18 – zostaje więc dużo czasu na dyskusje w barach i restauracjach o tym, co działo się na boisku.
Dom otwarty
Brazylia wymusiła na piłkarzach piękną grę, tak dobrego mundialu nie było od dawna. No bo jeśli Anglia jest ojczyzną futbolu, to Brazylia ojczyzną futbolu pięknego, takiego, w którym równie ważne jak wynik są wrażenia artystyczne. Ci, którzy nie przyjechali tutaj po lekturach o przestępczości, pełnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta