Kościół nie musi niczego udawać
170 tysięcy chrześcijan zabijanych w ciągu roku za wiarę to niezbity dowód prześladowania, które dziś pociąga za sobą więcej ofiar niż w pierwszych wiekach naszej ery – przypomina adwokat.
Artykuł Jarosława Makowskiego „Jestem ofiarą, mam władzę" opublikowany w „Rzeczpospolitej" jest kolejnym kamyczkiem, a raczej kamieniem, rzuconym w Kościół, który – według autora – jak cała religijna prawica udaje ofiarę lewackiej nagonki. Jednak nie sam zarzut udawania ofiary skłania do polemiki, ale jeszcze bardziej cel tego podszywania się: „Status ofiary jest tak atrakcyjny, gdyż daje monopol na symboliczną... przemoc".
Przykładem tej przemocy ma być głoszenie osobom urodzonym dzięki metodzie in vitro, że są owocem „zachcianek rodziców" i że urodziły się w wyniku łamania „świętego prawa naturalnego".
Inwazja lewackich postulatów
Po pierwsze: Kościół nie musi udawać ofiary, ponieważ 170 tysięcy chrześcijan zabijanych za wiarę w ciągu roku to niezbity dowód prześladowania. Na dodatek obecnie pociąga ono za sobą więcej ofiar niż w pierwszych wiekach naszej ery, powszechnie kojarzonych z męczeństwem wyznawców Chrystusa. Jeżeli dodać do tego szacunki raportu „Prześladowani i zapomniani" z lat 2009–2010, które podają liczbę 200 milionów prześladowanych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta