Wojny kulturowe Ewy Kopacz
Twardej gry o mocną pozycję Polski na arenie międzynarodowej nie da się połączyć z zapalaniem zielonego światła dla tendencji rozkładowych. A za takie należy uważać eksperymenty na społeczeństwie – pisze publicysta „Rzeczpospolitej".
Platforma Obywatelska od siedmiu lat próbuje być partią wszystkich Polaków. Balansuje między lewicą a prawicą, żeby zyskać jak najszersze poparcie społeczne. Wiele jednak wskazuje na to, że taki stan rzeczy dobiega końca.
Odejście grupy Jarosława Gowina z PO znacząco osłabiło konserwatywne skrzydło tej partii. Jednocześnie głównym rywalem formacji rządzącej pozostaje PiS, a z nim licytacja na bogoojczyźnianą retorykę i bój o prawicowych wyborców skazane są na porażkę. Zwłaszcza że Platformie zależy na tym, żeby nadal cieszyć się w „Gazecie Wyborczej" czy „Polityce" – a więc w mediach, którym zawdzięcza ona polityczne urobienie wielu Polaków na jej korzyść – opinią partii „przewidywalnej", „cywilizowanej", ratującej Polskę przed „szaleństwem" Jarosława Kaczyńskiego, które utożsamiane jest również z radiomaryjną wizją świata.
Czytelne sygnały
Skład gabinetu Ewy Kopacz i pierwsze wypowiedzi premier zdają się potwierdzać przypuszczenia o skręcie PO w lewo. Ministrem sprawiedliwości nie jest już Marek Biernacki opowiadający się chociażby za delegalizacją aborcji eugenicznej (zakazem uśmiercania płodów z wadami genetycznymi) i występujący przeciwko projektom ustaw o związkach partnerskich.
Swoje stanowisko stracił też zastępca Biernackiego Michał Królikowski, którego środowiska...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta