Plan kontra pycha
EKSTRAKLASA | Legia dopiero w ostatniej minucie dogoniła Lecha. 2:2 w Warszawie.
Hit ekstraklasy, czyli mecz Legii z Lechem, nie rozczarował. Była dramaturgia, zwroty akcji, walka i pełne, rozśpiewane trybuny na stadionie przy Łazienkowskiej w Warszawie. Przede wszystkim było jednak dużo goli. Przypadkowych, dziwnych, kuriozalnych goli.
Lech przyjeżdżał do Warszawy z góry skazany na pożarcie. Nie dość, że szkoleniowiec Legii Henning Berg tym razem wystawił zdecydowanie najsilniejszy skład – i to mimo że w najbliższy czwartek mistrz Polski zmierzy się w Lidze Europejskiej na wyjeździe z Trabzonsporem – to jeszcze Lecha przetrzebiły kontuzje.
Nowy trener poznaniaków, w latach 2007–2010 szkoleniowiec Legii, Maciej Skorża został na hitowy mecz właściwie bez napastnika. Od dłuższego czasu leczy się Vojo Ubiparip, a w tygodniu, w spotkaniu Pucharu Polski z Wisłą, kontuzji doznał Zaur Sadajew. Jakby tego było mało, na rozgrzewce uraz odnowił się skrzydłowemu Gergo Lovrencsicsowi. Skorża jednak wcale nie przyjechał do Warszawy atakować.
Lech miał banalnie prosty, ale aż do 90. minuty skuteczny plan. Postawić tamę w środku pola, tak, by duet napędzający grę Legii – Ondrej Duda i Miroslav Radović – został pozbawiony przestrzeni, a przede wszystkim podań. Skorża znalazł nawet w środku pomocy miejsce dla trzeciego środkowego obrońcy – Huberta Wołąkiewicza – byle tylko w newralgicznym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta