Wigilijna opowieść za pieniądze
Pisząc „Opowieść wigilijną", Dickens chciał dobrze. Ale wygląda na to, że zapoczątkował proces komercjalizacji świąt.
Kiedy Will Freeman, bohater filmu „Był sobie chłopiec" (a wcześniej zabawnej powieści Nicka Hornby'ego), szwendał się jesienią po galerii handlowej, zżymał się, że słyszy wciąż tę samą bożonarodzeniową piosenkę. Tyle że mógł leniwie spędzać czas na zakupach, ponieważ autorem utworu był jego ojciec, a on za pieniądze z tantiem pędził życie playboya.
Inni też się pewnie zżymają, słysząc wciąż te same piosenki „słodzące" przedświąteczną atmosferę, na których ktoś zarabia miliony. I zrezygnowani czekają, by obejrzeć w telewizji po raz setny Kevina, który został sam w domu, albo po raz dziesiąty „To właśnie miłość", nie mówiąc już o tym, że każde włączenie radia to ryzyko usłyszenia „Last Christmas" zespołu Wham!.
Te filmy i ta piosenka – oraz kilka innych – to części klasycznego świątecznego zestawu, którym media raczą nas do znudzenia, bo decydenci uważają, że nic nie wprawi nas w bożonarodzeniowy nastrój tak dobrze, jak właśnie one. Zresztą, jak wynika z różnych ankiet, większość Polaków nie wyobraża sobie telewizyjnych świąt bez filmu „Kevin sam w domu". Kiedy raz zdarzyło się Polsatowi zrezygnować z niego, doszło do bezprecedensowej akcji miłośników obrazu w internecie. I w końcu komedię, z wielkim sukcesem, pokazano. Fakt, rzecz jest całkiem udana, choć tak naprawdę ze świętami wiele...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta