Powstanie mimo woli
- 96 lat temu wybuchły walki w Poznaniu. Powiodło się, bo Wielkopolanie tworzyli wspólnotę , którą łatwo było przekonać najpierw do pracy organicznej, a potem do udziału w powstaniu. Zwycięstwo ułatwiła też typowa dla Niemców inercja połączona z legalizmem - mówi historyk Marek Rezler
Kiedy 26 grudnia 1918 roku Ignacy Jan Paderewski przyjechał do Poznania, w całym mieście zgasło światło. Dlaczego?
Niemcy je wyłączyli. Obawiali się, że gdy już Paderewski dotrze do miasta, nie zapanują nad tłumem. No i by zniechęcić ludzi do demonstracji, sięgnęli po najprostszy chwyt: wyłączyli uliczne latarnie. Była zima, ciemność zapadała bardzo wcześnie, a w Poznaniu nie leżał jeszcze śnieg. Światło padające z mieszkań i witryn tonęło w mroku.
Ale Polacy poradzili sobie z tym problemem...
Na spotkanie Paderewskiego wyszli z pochodniami, lampionami. W efekcie trasa od dworca do hotelu Bazar, gdzie miał się zatrzymać, została rozświetlona. Potem nawet zrodziła się plotka, że z powozu mistrza ktoś wyprzągł konie, a niesieni entuzjazmem poznaniacy sami pociągnęli pojazd. Zresztą podobnych legend powstało później sporo...
A dlaczego właściwie Niemcy tak bardzo obawiali się tej wizyty?
Tutaj sprawa nie jest ani jednoznaczna, ani do końca zbadana. Niemcy dopiero przegrali wojnę. W kraju zapanowała bieda, która zrodziła rewolucyjne niepokoje. Żołnierze marzyli tylko o powrocie do domów. Bardzo szybko mieli odczuć, że w powojennych realiach trudno będzie im znaleźć dla siebie miejsce. Zaczęła ich zżerać frustracja, chcieli wracać do armii, zasilali szeregi Grenschutzu (paramilitarna formacja ochotnicza przeciwstawiająca się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta