Powodu do krzyku nie było
Stephane Antiga przyjechał do Bełchatowa siedem lat temu, był pierwszym wybitnym siatkarzem zagranicznym w naszej lidze. We wrześniu jako trener poprowadził reprezentację Polski do mistrzostwa świata. To dzięki niemu po pięknej zimie w Soczi mieliśmy też fantastyczną jesień.
Młodość w Paryżu w klubie Paris Volley, potem gra u podnóża Alp we włoskim Cuneo, następnie Majorka i nagle Bełchatów. Żona spytała: Stephane, gdzie ty nas przywiozłeś?
Tak, to była duża różnica, klimat był inny, a miasto małe. Ale cały czas pamiętałem, że przyjechałem do Polski przede wszystkim grać w siatkówkę. Byłem zresztą wcześniej w Bełchatowie, grałem tu w Pucharze Europy. Najważniejsze dla mnie było, by trafić do klasowej drużyny i dobrze zorganizowanego klubu. Na początku rodzina nie była ze mną cały czas, ale stopniowo zostawała coraz dłużej – to piękny dowód miłości – ale mówiąc serio, wszystko było w porządku. Szybko zdobyliśmy przyjaciół i, co najważniejsze, przeżyłem wiele wspaniałych chwil z zespołem Skry.
Czyli nie pojawiła się myśl, by wypełnić kontrakt i jak najszybciej przenieść się w miejsce trochę bardziej atrakcyjne?
Nie, przecież nie przyjechałem do Bełchatowa jako turysta, miałem pracę do wykonania. Na przyjemności jest czas podczas wakacji. W pięknym miejscu grałem przez trzy lata w Hiszpanii, nie był to może klub bardzo profesjonalny, ale zespół zupełnie przyzwoity. Mieszkaliśmy na Majorce w miejscu naprawdę bajecznym, jednak zdawałem sobie sprawę, że to nie może trwać wiecznie, tęskniłem też za grą w naprawdę dobrej drużynie, przed dużą publicznością, i to dostałem w Bełchatowie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta