Strategiczna impotencja
Zamiast toczyć bezsensowne debaty o naszym udziale w wojnie na Wschodzie, winniśmy dyskutować o tym, w jaki sposób możemy realnie pomóc państwu ukraińskiemu – pisze publicysta.
Polskie elity polityczne nie grzeszą zmysłem rzeczywistości. Zamiast zastanawiać się nad realnymi sposobami pomocy Kijowowi, trawią czas na jałowych dyskusjach na temat udziału polskich żołnierzy w wojnie rosyjsko-ukraińskiej.
Wojna z Rosją
Decyzja o wysłaniu jednostek wojska polskiego na wschodnią Ukrainę oznaczałaby w praktyce rozpoczęcie niewypowiedzianej wojny z Federacją Rosyjską. Można bowiem mieć pewność, że prędzej czy później doszłoby do zbrojnego starcia żołnierzy polskich z rosyjskimi. Nikt nie może zagwarantować, że polsko-rosyjski konflikt utrzymałby swój ograniczony charakter do terytorium wschodniej Ukrainy. Należałoby się raczej spodziewać, że Kreml wykorzysta dany mu pretekst do rozszerzenia go na nasz kraj po to, by zdestabilizować NATO.
Rozważania na temat wszczęcia konfliktu zbrojnego z Rosją świadczą o zupełnym niezrozumieniu sytuacji militarnej Polski. I chodzi nie tylko o to, że Moskwa dysponuje prawie dziesięciokrotnie większymi siłami zbrojnymi aniżeli Warszawa. Bo to nie liczba żołnierzy będzie czynnikiem decydującym o wyniku tego starcia. Rosjanie wybiorą bowiem optymalną dla siebie strategię i zdecydują się na atak rakietowy i lotniczy na najważniejsze cele militarne i infrastrukturalne naszego kraju. Polska nie posiada efektywnego systemu obrony antyrakietowej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta