Warszawa sama się postawiła pod ścianą
O patologiach związanych z dekretem Bieruta i handlu roszczeniami do gruntów warszawskich Renacie Krupie-Dąbrowskiej mówi wiceprezes stowarzyszenia Dekretowiec.
Rz: Ile jest obecnie roszczeń do gruntów warszawskich?
Ryszard Grzesiuła: Nikt tego nie liczy. Podawane są różne wielkości. Przed II wojną światową w Warszawie było 22 425 budynków, z tego 11 229 zostało zniszczonych na skutek działań wojennych. Stolica była zniszczona w 48 proc.
Na potrzeby jej odbudowy przejęto 40 tys. działek. Na ogół zresztą niepotrzebnie, bo znajdowały się w dzielnicach, które nie były w ogóle zniszczone, takich jak: Saska Kępa, Grochów, Targówek, Bielany. Mało tego: władze ludowe przejęły na odbudowę 15 ha lustra wody, jeziorka, dwa cmentarze żydowskie, 26 proc. gruntów rolnych.
I teraz dzieci i wnuki dawnych właścicieli bezprawnie przejętych nieruchomości występują o zwrot tego, co im zabrano. Według szacunków ratusza roszczeń jest około 17 tys.
Warszawski ratusz chętnie oddaje to, co przed laty zabrały władze ludowe?
I tak, i nie. Pierwszy zaczął zwracać prezydent Marcin Święcicki, za czasów prezydenta Lecha Kaczyńskiego zwroty stanęły, oddano tylko 12 budynków, prezydent Hanna Gronkiewcz-Waltz oddaje, nie powiem, ale tylko rudery. Niedawno członkini naszego stowarzyszenia odzyskała willę na Powiślu. To kompletna ruina, nienadająca się do zamieszkania. Natomiast prezes naszego stowarzyszenia Aleksander Grabiński miał roszczenia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta