Warszawa żyła tym biegiem
Czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie Robert Korzeniowski o swojej nowej pasji, starcie w PZU Półmaratonie Warszawskim i planach na przyszłość.
Rzeczpospolita: Czas 1:18.25 i 107. miejsce na prawie 13 tys. uczestników. Jest pan zadowolony z wyniku?
Robert Korzeniowski: Było lepiej, niż przewidywałem. To mój pierwszy start od wielu miesięcy. Chciałem pobiec poniżej 1:19, spróbować pobić życiowy rekord. Cieszę się tym bardziej, że za dwa tygodnie startuję w półmaratonie poznańskim, później w maratonie w Londynie, a na koniec czeka mnie duża przygoda – Bieg Rzeźnika (80 km rywalizacji w Bieszczadach – przyp. red.).
Podobała się panu nowa trasa?
Od dawna mówiłem o tym, że Warszawa powinna mieć imprezę biegową kończącą się w centrum miasta, a nie na Stadionie Narodowym, który jest świetnym miejscem na Expo dla biegaczy, ale niekoniecznie na organizowanie mety i pamiątkowe zdjęcie na tle pustych trybun. To niedzielne spotkanie pod Teatrem Narodowym miało wyjątkowy wymiar i byłem w stanie zaakceptować nawet finisz pod górę przy stadionie Polonii, bo biegłem w sercu tętniącego życiem miasta.
To był najtrudniejszy odcinek półmaratonu?
Zdecydowanie tak. 19. i 20. kilometr, tuż przed metą, gdy znaczenie ma każdy ruch. Cieszę się, że sprzyjała nam pogoda. Uważam, że ten półmaraton był jednym z lepiej przygotowanych. Warszawa naprawdę żyła tym biegiem. Ludzie wyszli na trasę ze swoimi rodzinami, grali,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta