Sądowe doręczenia: próba podsumowania
Dwa lata temu duch konkurencji i biznesowe podejście do doręczeń przesyłek z sądu zabiło zdrowy rozsądek ministerialnych i sądowych decydentów. Jak będzie tym razem? – pyta prawnik.
Marcin Grodzicki
Właśnie wyczytaliśmy w prasie („Rzeczpospolita" z 8 maja 2015 r.), że rusza kolejny przetarg na doręczeniową obsługę sądownictwa i prokuratury.
Poprzedni przetarg wygrało konsorcjum z Polską Grupą Pocztową na czele. Jedynym kryterium była wówczas cena. Monopol Poczty Polskiej został przełamany.
W tym duchu pisał na łamach „Rzeczpospolitej" Rafał Brzoska w felietonie „W stronę konkurencji" (nr z 18 lipca 2014 r.). Sądziłem, że publikacja pana Brzoski – prezesa i akcjonariusza jednej ze zwycięskich spółek – spotka się wówczas z żywą polemiką. Artykuł przeszedł jednak bez echa, wobec czego dzisiaj – w związku z nadchodzącym przetargiem – czuję się w obowiązku zabrać głos.
Nie mam zamiaru umniejszać biznesowych zasług pana Brzoski, docenionych choćby zaszczytną nagrodą Magellana Biznesu. Mogę natomiast – mając bezpośrednią styczność z pewnym wycinkiem działalności Polskiej Grupy Pocztowej i InPostu – podzielić się swoimi obserwacjami jako faktyczny końcowy odbiorca tych usług od początku ich świadczenia przez nowego doręczyciela.
Z racji wykonywanego zawodu i częstych wyjazdów od ponad dziesięciu lat osobiście odbieram przesyłki polecone – głównie korespondencję sądową. Do niedawna wyłącznie za pośrednictwem listonosza lub w placówce Poczty Polskiej.
W sklepiku z prasą
Od początku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta