Śmierć wróciła do Formuły 1
F1 | W piątkową noc zmarł Jules Bianchi, będący w śpiączce od październikowego wypadku w Grand Prix Japonii.
21 lat śmierć omijała kierowców Formuły 1. Najdłuższa taka passa w dziejach sportu dobiegła końca.
Przeszło dwie dekady temu podwójna tragedia na włoskim torze Imola, gdzie życie w kwalifikacjach stracił debiutant Roland Ratzenberger, a w wyścigu śmiertelnemu wypadkowi uległ trzykrotny mistrz świata Ayrton Senna, spowodowała ostrą reakcję władz F1. Zmniejszono pojemność silników, zaostrzono normy dotyczące testów zderzeniowych, poprawiono ochronę głowy kierowców, a nawet przebudowano kilkanaście najbardziej niebezpiecznych zakrętów na torach wyścigowych całego świata.
Po śmierci Senny działania prezesa Międzynarodowej Federacji Samochodowej Maksa Mosleya doprowadziły do powstania organizacji EuroNCAP, która zajmuje się oceną bezpieczeństwa samochodów drogowych i przeprowadza powszechnie uznawane testy zderzeniowe.
Pogoń za bezpieczeństwem w Formule 1 stała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta