Bez dobrych regulacji rozwój nie przyspieszy
Prof. Tomasz Siemiątkowski | Kumulacja zaniechań w sferze reform powinna stanowić wyrzut sumienia klasy politycznej. Skala nierozwiązanych, ale łatwo rozwiązywalnych problemów jest bowiem bardzo poważna.
Rozwój gospodarczy Polski, jaki nastąpił w ostatnim ćwierćwieczu, osiąga najprawdopodobniej (bądź już osiągnął) swoje apogeum, jeśli chodzi o tzw. etap transformacyjny. To, co już osiągnęliśmy, było łatwiejsze od celu, który przed nami (tj. dalszy rozwój), a to z tej przyczyny, że dynamika wzrostu zacofanej gospodarki po jej uwolnieniu była ex definitione większa, wychodząc z „martwego" punktu, aniżeli będzie, biorąc jako punkt wyjścia obecny moment.
Kolejny etap rozwoju możliwy będzie jedynie, jeżeli skutecznie włączymy się do międzynarodowego wyścigu gospodarczego. Naturalnie zatem jawi się pytanie o instrumenty, których zastosowanie pozwoli nam to osiągnąć. Jest ich rzecz jasna wiele, ale zatrzymajmy się nad jednym z nich – nad regulacjami prawnymi. Mają one charakter poniekąd wtórny i służebny w procesie rozwoju gospodarczego, aczkolwiek ich bardzo poważne znaczenie zostało już bezdyskusyjnie przyjęte w ekonomii instytucjonalnej. Szczególnie istotne jest w obecnych czasach. Był bowiem – krótki co prawda, ale był – okres, kiedy światem zawładnęła pewna fantazja: że to nie regulacje prawne, ale mechanizmy samoregulacyjne oraz niewidzialna ręka rynku będą wystarczające. A teza o przeregulowaniu była hitem w skali świata. Dopiero kryzys finansowy lat 2007–2008 podważył „teorię samoefektywności rynku".
Kluczowy w moim przekonaniu w Polsce jest deficyt – i to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta