To miał być Singapur Morza Czarnego
Przerwy w dostawach prądu, niedobór wody, trudności z wjazdem, drożyzna to od dwóch lat codzienność mieszkańców.
Wielkie centrum biznesowe na wzór Singapuru, z bankami i nowoczesnym portem lotniczym, a w lokalnych kurortach i kasynach bawiący się Rosjanie z Moskwy czy Petersburga – tak miał wyglądać Krym. Po zajęciu półwyspu Rosja zadeklarowała wpompowanie weń do końca dekady równowartości 48 mld dolarów. To dziesięciokrotność rocznego PKB tego obszaru, zamieszkanego przez niecałe 2 mln ludzi. – Krym ma niewiarygodny potencjał gospodarczy – przekonywał szef administracji Siergiej Aksjonow.
Oleg Saweliew, rosyjski minister ds. Krymu, zapowiadał korzystne warunki do prowadzenia biznesu, ulgi podatkowe, dzięki czemu miał nastąpić rozwój sektora bankowego, kasyn i turystyki.
Po dwóch latach rzeczywistość odbiega od szumnych zapowiedzi. Dochody mieszkańców są jednymi z najniższych w Federacji – w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta