Franki – odpowiedź bankowca
Różnica pomiędzy ustawowym odwalutowaniem kredytów a gigantycznym napadem na banki byłaby tylko w formie, a nie skutkach – pisze prezes mBanku.
Cezary Stypułkowski
W dyskusji na temat kredytów hipotecznych w walucie regularnie pojawiają się argumenty mające z faktami niewiele wspólnego. W dużej mierze ich autorstwo przypisywać można panu Maciejowi Pawlickiemu (znany producent telewizyjny i filmowy mocno zaangażowany w ruch frankowiczów – red.), który w wywiadach określa się mianem „ofiary pułapki na franka". Uważam, że kilka poruszonych przez pana Pawlickiego kwestii wymaga odpowiedzi ze strony środowiska bankowego, by opinia publiczna miała szansę zapoznać się z punktem widzenia drugiej strony.
Rozumiem, że wielu klientów frankowych – szczególnie tych, którzy zaciągnęli zobowiązanie w latach 2007–2008 – może mieć poczucie przegranej i w sposób całkiem zgodny z ludzką naturą wini za to tych, którzy im zaciągnięcie takiego kredytu doradzali i go udzielali. Trzeba więc przypomnieć, skąd wzięło się zainteresowanie kredytami w szwajcarskiej walucie. Przede wszystkim na skutek wyraźnie niższej stopy procentowej na franku ta sama kwota pożyczanego kapitału dawała znacznie niższą ratę miesięczną, a przy takiej samej racie jak w złotych możliwość kupienia większego mieszkania.
Sądzę także, że dla sporej grupy kredytobiorców ważnym motywem wyboru franka jako waluty zobowiązania była nadzieja (wyrażana także przez...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta