XX wiek: Bolid syberyjski
Czy mamy wreszcie wyjaśnienie, co było powodem największej udokumentowanej katastrofy w dziejach naszej planety? Dopiero po stu latach wydaje się, że jesteśmy nieco bliżej rozwiązania zagadki.
30 czerwca 1908 r. o 7:14 rano nad rzeką Podkamienna Tunguzka w środkowej Syberii doszło potężnej eksplozji. Wybuch powalił około 9 milionów drzew w promieniu 40 km. Widoczny był z odległości 650 km, a słyszany niemal dwukrotnie dalej. Wydarzenie to zarejestrowały sejsmografy na całej kuli ziemskiej. Jeszcze przez trzy dni na terenie Europy obserwowano tzw. białe noce. Zamiast zmierzchu pojawiało się złote światło. W Londynie w środku nocy można było czytać gazetę. Rosyjskie magnetometry zwariowały – pokazywały drugi biegun północny.
Dokładny czas eksplozji zarejestrowało obserwatorium meteorologiczne w Irkucku. Kierownik stacji Arkady Woznesieński został zasypany doniesieniami o „ognistej kuli", „świetlnym słupie", „spadającym słońcu", trzęsieniu ziemi tak silnym, że „gosposia popa spadła z ławki" (wg relacji agronoma ze wsi Niżne-Ilińskoje). Pisali do niego przyrodnicy z całej Syberii. Doniesienia były dość spójne: o ogromnej, świecącej kuli, która nadleciała z południa (według niektórych ze wschodu) i następującej po tym serii wybuchów. Na podstawie tych informacji Woznesieński wyliczył trajektorię lotu obiektu oraz miejsce eksplozji. Epicentrum znajdowało się na północ od Bajkału, 60 km od osady Wanawara. Na szczęście była to prawie bezludna okolica. Można było tam spotkać jedynie rzadko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta