Spory o godzinę „W” są potrzebne
Wolna Polska istnieje nie dzięki Powstaniu Warszawskiemu, ale mimo niego – pisze prawnik.
Chciałem sobie w tym roku pojechać na godz. „W" na rondo Radosława i popatrzeć na tę wspaniałą, wielką flagę osnutą dymami rac, ale nie zdążywszy opuścić Targówka, złapałem gumę. Syreny zastały mnie więc, gdy człapałem sobie Radzymińską, prowadząc rower do warsztatu. Miałem widok na kilkaset metrów ulicy razy sześć pasów ruchu. Może i syren nie było za dobrze słychać, ale zatrzymał się tylko jeden samochód, akurat tuż obok mnie. Siedziało w nim czterech młodych mężczyzn, a na karoserii miał on naklejony herb Legii. Po prostu wymarzony przyczynek do rozmyślań nad kolejną rocznicą powstania.
Wielu chyba się zgodzi, że to właśnie 60. rocznica powstania stała się pierwszą iskrą rozpalającą to, co dziś można określić patriotycznym przebudzeniem lub też modą na patriotyzm. Zjawiska, które wielu gloryfikuje lub chwali, a wielu również – w dobrej lub złej wierze – krytykuje lub wskazuje na jego kontrowersyjne niuanse. Niezależnie jednak od własnego stosunku do tego fenomenu trzeba chyba przyznać, że ożywia on debatę publiczną, wprowadza ferment i zmusza...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta