Świetny fałsz Meryl Streep
Amerykańska aktorka genialnie gra najgorszą śpiewaczkę świata, ale nie do końca poznała tajemnicę „Boskiej Florence".
Kiedy Meryl Streep jako Florence Foster Jenkins zaczyna śpiewać arię Mozartowskiej Królowej Nocy lub zalotnie wdzięczy się jako pokojówka Adela przebrana za damę z „Zemsty nietoperza", niemiłosiernie przy tym fałszując, publiczność w kinie wybucha głośnym śmiechem. Czy może być coś bardziej komicznego od sytuacji, w której ktoś z siebie robi idiotę, będąc przekonanym o własnej genialności?
Dobry dobór ról
Meryl Streep daje popis aktorstwa najwyższej klasy. Zresztą od dłuższego czasu tak dobiera role, jakby chciała udowodnić światu swą genialność, traktując kolejny film jak wyzwanie. Była śpiewającą ekshipiską („Mamma Mia!") i Margaret Thatcher („Żelazna dama"), chorą matką-narkomanką, tyranizującą rodzinę („Sierpień w hrabstwie Osage") lub podstarzałą gwiazdą rocka („Nigdy nie jest za późno").
Teraz jako Florence Foster Jenkins znów daje dowód bezbłędnego opanowania aktorskiego warsztatu. Samo fałszowanie, kiedy potrafi się śpiewać dobrze, jest czymś piekielnie trudnym. A ona potyka się o przeszkody na pięciolinii lekko, jakby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta