Strategia na czas rozpadu
Polskie pomysły dotyczące Unii zmierzają do wzmocnienia szczebla międzyrządowego. Jest to metoda premiująca przede wszystkim największe państwa UE, a więc Europę Zachodnią kosztem Europy Środkowej – pisze politolog.
Wrześniowy szczyt w Bratysławie był tylko etapem dyskusji o przyszłości Unii Europejskiej w obliczu Brexitu, jak dotąd najbardziej spektakularnego przejawu dezintegracji w Europie. Nie przyniósł zasadniczych decyzji, lecz jedynie wytyczył kierunki zmian. Wśród nich znalazło się m.in. zwiększenie współpracy w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego i walki z terroryzmem, wzmocnienie granic zewnętrznych UE i przeciwdziałanie napływowi imigrantów do Europy, rozwój unijnej polityki obronnej, a także obietnica działań na rzecz wzrostu gospodarczego. Trudno jest ocenić, czy na koniec całego procesu będą to zmiany kosmetyczne czy też zwiększające współzależność między państwami członkowskimi i prowadzące do kolejnego transferu władzy na poziom unijny. Niemniej nie ulega wątpliwości, że wszystkie te kierunki znamionuje wspólna cecha – pogłębiają integrację europejską.
Walor taktyczny
Tymczasem główni decydenci obozu rządowego w Polsce postulują zasadniczą zmianę w procesach integracyjnych zmierzającą do rewizji traktatów, ograniczenia kompetencji instytucji UE i odzyskania suwerennej władzy przez państwa narodowe. Jest to postulat strategiczny, który wyraźnie odbiega od kierunków przyjętych w Bratysławie.
Zaletą polskiej propozycji jest dobre wyczucie klimatu po brytyjskim referendum. W wielu państwach UE coraz większa część opinii publicznej z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta