Nazistowska medycyna wojny
Ciekawość ludzka wydaje się tak samo bezwzględna teraz, jak i przed wiekami. Wszelkie momenty, gdy rozluźnione zostają normy moralne, stają się okazją do eksperymentowania z ludzkim ciałem i obserwacji cierpienia. W imię nauki i zdrowia.
„Esesmani zabrali ze sobą dwójkę moich podopiecznych, Tita i Nina – wspomina była więźniarka obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau Vera Aleksander. – Jeden z nich był garbaty. Po dwóch lub trzech dniach esesman przyprowadził je z powrotem w strasznym stanie. Były ponacinane. Garbaty był zszyty plecami ze swoim bratem; ich nadgarstki również były ze sobą zszyte. Otaczał ich potworny fetor gangreny. Rany były zabrudzone, a dzieci płakały całymi nocami". To jedna z tysięcy dramatycznych obozowych historii. Nadal nie wiemy, jak wielu.
Eksperymenty pseudomedyczne w hitlerowskich obozach zagłady mogły dotyczyć każdego dorosłego więźnia niezależnie od płci. Wśród dzieci najgorzej miały rodzeństwa, a szczególnie bliźniacze. Eksperymenty na nich miały zawsze ten sam scenariusz. Pierwszy etap polegał na dokładnym zmierzeniu, zważeniu i opisaniu rodzeństwa. Później następowała ingerencja chirurgiczna powodowana ciekawością lekarza i jego koncepcjami medycznymi. Po zakończeniu doświadczeń i eutanazji dokonanej przez podanie dosercowego zastrzyku z fenolu lub evipanu następowała trzecia, najistotniejsza dla lekarza część badań – studium porównawcze organów wewnętrznych. Przeprowadzano szczegółową sekcję zwłok. Interesujące z naukowego punktu widzenia materiały konserwowano i wysyłano do berlińskiego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta