Po prostu słyszę muzykę
Michał Lorenc, kompozytor: w Ameryce nie ma znaczenia, jaki paszport nosi się w kieszeni
Po prostu słyszę muzykę
Wostatnich latach Hollywood nagradza Oscarami europejskie filmy, a wielkie wytwórnie coraz chętniej podpisują kontrakty z twórcami ze Starego Kontynentu. Czym pan to zjawisko tłumaczy?
M ICHAŁ LORENC: Myślę, że amerykańskie kino od kilku lat goni własny ogon. Dochodzi już do tego, że wprowadza się na ekrany filmy wyprodukowane 20 lat temu. Amerykanie czują się wyprani z pomysłów, zaczynają szukać nowych idei, nowych twarzy.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że liczną grupę stanowią w Hollywood polscy operatorzy, teraz coraz częściej słychać również o zaoceanicznych sukcesach naszych kompozytorów.
Mówiąc o Ameryce nie ma sensu demonizować narodowych podziałów. Tam każdy człowiek reprezentuje swój własny talent i nie ma znaczenia, jaki paszport ma w kieszeni. Ale też prawdą jest, że kilku polskich kompozytorów w Los Angeles pracuje. Amerykanie do dzisiaj wspominają pierwszego kompozytora polskiego pochodzenia, jaki pojawił się w Hollywood -- Bronisława Kapera, który w 1953 roku został uhonorowany Oscarem. Ostatnio przetarł nasze drogi do Hollywood Wojciech Kilar muzyką do "Drakuli". Byłem w Stanach w kilku montażowniach dźwięku. W każdej dostrzegłem płytę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta