To był fantastyczny facet
Olsztynianin, Jerzy Mróz, prezes Fundacji Huberta Jerzego Wagnera, opowiada o znajomości z legendarnym trenerem i trudnych początkach turnieju poświęconego jego pamięci. W tym roku odbędzie się on w Krakowie w dniach 11 – 13 sierpnia.
Rz: Czy prawdą jest, że ma pan w domu oryginalną piłkę, którą reprezentacja Polski grała w zwycięskim finale igrzysk olimpijskich w Montrealu?
Jerzy Mróz: To prawda. Kiedy zacząłem organizować memoriał, chłopcy z drużyny Wagnera zastanawiali się, jak mogą się odwdzięczyć. „No to my ci ofiarujemy piłkę, którą zdobyliśmy medal" – powiedzieli. W 2013 r. w Płocku, gdzie wówczas odbywał się turniej, wręczył mi ją Andrzej Warych, w przeszłości drugi trener kadry. Są na niej autografy wszystkich zawodników. Byłem zszokowany, łza zakręciła się w oku, bo jednak taką piłkę mieć – to jest coś. Stoi w szkatule, nikt nie ma prawa jej dotykać, nawet ja sam tego nie robię. Ma już jednak trochę lat...
Pamięta pan, jak oglądał tamten finałowy mecz z ZSRR, w roku 1976?
Mieszkałem wtedy w „samotniaku" przy al. Niepodległości, tutaj, w Olsztynie. Dziś to ruina, ale kiedyś mieszkali tam sędziowie, asesorzy, trenerzy. Sam mecz oglądałem w czarno-białym telewizorze marki Neptun. Wygraliśmy, niesamowite przeżycie, po meczu wszyscy moi koledzy wybiegli na korytarz. Wie pan, wydaje mi się, że ludzie podobnie cieszyli się, kiedy Polak został papieżem. Pojawił się wtedy podobny entuzjazm, ludzie wychodzili z mieszkań i płakali. W tym przypadku w tle dodatkowo byli jeszcze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta