Zły sposób na walkę z dżihadem
Terrorysta znów uderzył w żołnierzy w miasteczku pod Paryżem. Czy armia w ogóle powinna patrolować ulice?
37-letni Hamou B. (do chwili zamknięcia tego wydania „Rzeczpospolitej" policja nie podała do wiadomości pełnej tożsamość podejrzanego) czekał w zaułku, aż nadejdzie czas zmiany jednostki, która osłaniała merostwo w Levallois-Perret, satelickim mieście francuskiej stolicy. Gdy żołnierzy byli odsłonięci, czarne BMW powoli ruszyło z miejsca i dopiero gdy było pięć metrów przed wojskowymi, przyspieszyło, raniąc sześciu z nich, w tym dwóch poważnie. Potem uciekło w nieznanym kierunku.
Akcja pościgowa okazała się skuteczna. Już o 13.00 policja ustaliła, że terrorysta jedzie autostradą A16 na północ, w kierunku Calais. Próbowano postawić zaporę na drodze, ale kierowca ją zdemolował. Nie udało się też utworzyć sztucznego korka, który miał zmusić terrorystów do ograniczenia tempa jazdy. Wtedy policjanci otworzyli ogień, pięciokrotnie raniąc dżihadystę, który, jak się później okazało, nie był uzbrojony.
Mimo że sprawca został tak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta