Smutny koniec Błyskawicy z Jamajki
Zakończyły się 16. mistrzostwa świata. Zapamiętamy z nich pożegnanie Usaina Bolta, amerykańskie sukcesy oraz przekonanie, że Polska ma zwycięską niszę.
Relacja z Londynu
Polacy wracają do Warszawy z tarczą oraz z mieszkiem medali, który napęczniał niemal do poziomu sprzed dwóch lat jeszcze przed ostatnią, wieczorną sesją w niedzielę, gdy biegali Angelika Cichocka i Marcin Lewandowski oraz sztafety 4x400 m.
Wprawdzie polscy lekkoatleci w niedzielę rano, po konkurencjach chodu, stracili trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej, które zajmowali jeszcze w sobotę wieczorem, ale i tak sukces można śmiało głosić. Nie było zaskoczenia: rzuty, w szczególności młotem, to polski medalowy zdrój, wsparcie w konkurencjach technicznych i biegach średnich to też część tradycji.
Bez rekordów
Światową lekkoatletyką rządzą Amerykanie, nic się nie zmienia, biegacze z Afryki, w szczególności z Kenii, ich nie dogonią. Chińczycy trzymają się mocno, potem jest Europa, także Rosjanie, którzy nawet zredukowani do 19-osobowej ekipy startującej pod flagą neutralną znaleźli się w pierwszej dziesiątce klasyfikacji medalowej.
Mistrzostwa nie przyniosły wielu rekordów. Poprawiono kilka osiągnięć regionalnych, kilka wyników krajowych, ustanowiono najlepsze wyniki sezonu, ale czas efektownego bicia rekordów świata się skończył. IAAF...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta