Spanie w aucie
Srebrny medal na mistrzostwach świata nie zmienił Wojciecha Wojdaka. W dalszym ciągu lubi czytać książki i łowić ryby, a na treningi będzie musiał dojeżdżać z Brzeska do Dębicy.
Można powiedzieć, że w pojedynkę uratował w Budapeszcie honor polskiego pływania. Kibicom, przyzwyczajonym do sukcesów Otylii Jędrzejczak, Pawła Korzeniowskiego czy Konrada Czerniaka, trudno było zrozumieć, że Polacy odpadają jeden po drugim w półfinałach i o medalach trzeba zapomnieć.
Na szczęście Wojdak stanął na wysokości zadania i najpierw zdobył srebro na dystansie 800 m stylem dowolnym, a potem w dobrym stylu awansował do finału na 1500 m. Tam, być może, zabrakło mu trochę sił i ostatecznie skończył rywalizację na siódmej pozycji, ale i tak został bohaterem reprezentacji, a „Przegląd Sportowy" poświęcił mu miejsce na okładce. Sukces jest tym większy, że został osiągnięty bez wielkiego zaplecza i olbrzymich nakładów finansowych, głównie dzięki pracowitości i sile woli. W dzisiejszym sporcie takie argumenty nie zawsze wystarczają, bo liczą się przede wszystkim pieniądze.
O Wojdaku zrobiło się głośno, a sam zawodnik niedługo po zdobyciu medalu w Budapeszcie śmiał się, że z gratulacjami dzwonili do niego nawet doradcy kredytowi. Kilka tygodni później doradcy już nie dzwonili, a Wojdak po krótkim urlopie rozpoczął treningi przed kolejnymi ważnymi zawodami.
Dzięki sukcesowi trochę mu teraz łatwiej pukać do drzwi potencjalnych sponsorów. – Już od pewnego czasu miałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta