U-Booty chcą na Wschód
stocznie | Podwodne okręty ThyssenKrupp Marine Systems biorą namiar na Szczecin. W starciu o warte 10 mld zł zamówienia Marynarki RP nie są bez szans. Zbigniew Lentowicz
Potężne stalowe cygara U-Bootów największe wrażenie robią w wypełnionej szczelnie rusztowaniami wielopiętrowej hali montażowej kilońskiej stoczni TKMS. Są ogromne – aby ich cielska przesunąć choć o piędź, trzeba użyć mocarnych siłowników.
Kadłuby najpierw spawane w sekcje z gigantycznych żelaznych pierścieni (tzw. twardego kadłuba), potem, po wypełnieniu agregatami bloku napędu, urządzeniami sterowania i przedziałami załogi czy umieszczonymi na dziobie wyrzutniami torped – scalane są w opływową i szczelną kapsułę.
Kilońscy inżynierowie przekonują, że gotowy do służby U-Boot U 212 A czy eksportowy U 214 zawierają trzykrotnie więcej precyzyjnie upakowanych części niż największy latający dziś liniowiec Airbusa.
Niemiecki porządek
W tym roku mgliste przedwiośnie w kilońskim gnieździe U-Bootów zaczęło się od porządków. Już zeszłej jesieni na kłopoty stoczniowego giganta TKMS zwracała uwagę niemiecka prasa. Najpierw kumulacja awarii na przestrzeni kilku tygodni wyłączyła całą grupę U-Bootów Bundesmarine z operacyjnej eksploatacji. Do tego doszły problemy z dostępnością części zamiennych. Miejscowe media donosiły też o kłopotach z terminowością i rozliczeniami kontraktów z klientami. Nic dziwnego, że władze koncernu, który...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta