Obowiązek inwestora to budować w sposób zrównoważony
Nie wszyscy konsumenci wymagają radykalnych innowacji - mówi Tony Mulhall, dyrektor w Royal Institution of Chartered Surveyors (RICS).
Rz: Wzrost liczby ludności sprawia, że w XXI wieku potrzebujemy rozwoju nowoczesnego mieszkalnictwa. Proszę powiedzieć, co jest według pana najważniejsze w planowaniu nowych przestrzeni mieszkalnych?
Tony Mulhall: Najważniejsze jest rozumienie potrzeb ludzi. Problem w tym, że te potrzeby nieustannie się zmieniają. Obecnie wśród twórców przestrzeni istnieje napięcie między innowacyjnością a standaryzacją. Z jednej strony rynek wymaga nieustannych innowacji, z drugiej strony standaryzacja sprawia, że nieruchomości mogą być tańsze, a dzięki temu łatwiej osiągalne dla społeczeństwa.
Nie wszyscy konsumenci wymagają radykalnych innowacji, ale też wielu obawia się zbytniej standaryzacji. Historycznym przykładem zestandaryzowania obiektów mieszkalnych jest Levittown w Filadelfii w USA. Tam ogromne potrzeby mieszkaniowe po II wojnie światowej zostały zaspokojone taśmową produkcją domów z prefabrykatów. Taki dom mógł być wybudowany w jeden dzień. W 1957 roku miasteczko miało już 17 311 domów podobnych do siebie lub identycznych. Zamieszkało w nich 70 tys. ludzi.
Przychodzi na myśl inne rozwiązanie, europejskie. Zaraz po wojnie Le Corbusier...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta