Jesienna fala protestów
Pracownicy sfery budżetowej domagają się podwyższenia w przyszłym roku wynagrodzeń o co najmniej 12 proc. Podczas czwartkowego posiedzenia Rady Dialogu Społecznego nie doszło do porozumienia między partnerami społecznymi a rządem.
Związkowcy mówią twardo, że jeśli rząd w przyszłorocznym budżecie nie podniesie wskaźnika wynagrodzeń – co z automatu podniosłoby pensje wszystkim pracującym w sferze budżetowej – wyjdą na ulicę. – Wskaźnik ten jest zamrożony od sześciu lat – zwraca uwagę Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.
Już teraz protestują policjanci oraz pielęgniarki ze szpitali we wschodniej części kraju. Jesienią chcą do nich dołączyć m.in. nauczyciele, strażacy, pracownicy sanepidu, urzędnicy, pracownicy cywilni policji czy Straż Graniczna.
Jak wyliczyła „Rzeczpospolita", gdyby w budżecie na 2019 r. uwzględnić żądania pracowników budżetówki, podwyżki pochłonęłyby 10 mld zł. ©℗ —jcs, kek, psk