Smutna prawda o Polsce i Polakach
Jerzy Stuhr, wybitny aktor mówi Jackowi Cieślakowi o tytułowej roli w „Wałęsie w Kolonos". Premiera w sobotę.
Rzeczpospolita: Co sprawiło, że zdecydował się pan zagrać w spektaklu Bartosza Szydłowskiego w Łaźni Nowej na podstawie tekstu Kuby Roszkowskiego, który przenosi polskie konflikty w wymiar greckiej tragedii?
Jerzy Stuhr: Komentuję współczesne tematy w mediach – prywatnie, w garniturze, pod krawatem – i robię to z powodu mojej obywatelskiej postawy. Jednak czuję się przede wszystkim artystą i chcę wypowiadać się poprzez sztukę, na scenie. Miałem ostatnio wrażenie, że jak opisywał to Witold Gombrowicz, „ciamkamy" tylko, zamiast skonstruować poważną artystyczną wypowiedź. Domagałem się jej od moich studentów, byłych i obecnych, argumentując: „Nie ciamkajcie, tylko powiedzcie wszystko wprost, odważnie jak Smarzowski czy Pasikowski. Idźcie nawet dalej w opowiadaniu o tym, co nas otacza i jaki jest wasz stosunek do tego!". I nareszcie kogoś namówiłem. Mój były student Kuba Roszkowski i Bartosz Szydłowski spłodzili taką sztukę, na jaką czekałem. Jakże im teraz mogę powiedzieć: „Panowie, to mnie teraz nie interesuje!", gdy absolutnie mnie to interesuje! Poza tym jestem ciągle pod wielkim wrażeniem Lecha Wałęsy, jego siły i parcia do przodu. To jest tak, jak mówi mój bohater: ja muszę ciągle walczyć. Mnie takie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta