Podejrzany może tylko milczeć
Prokuratura zawsze będzie wykorzystywała swoją wiedzę o dowodach, a media ją chętnie przekażą.
Pamiętam, jak czytałem doniesienia o aresztowaniu Stanisława Gawłowskiego. To, co mnie wtedy uderzyło, to niekoniecznie atak prokuratury na posła opozycji. Do tego już się zdążyliśmy przyzwyczaić. Cały czas pamiętam informację, że jednym z powodów zastosowania aresztu, na które powołał się sąd, było zagrożenie dla prawidłowego przebiegu postępowania przygotowawczego przez to, że Gawłowski rozmawiał z dziennikarzami o swojej sprawie, że za pośrednictwem środków masowego przekazu mógłby informować potencjalnych świadków i współpodejrzanych o swojej linii obrony. Tymczasem od tygodni prokuratura wypuszczała przecieki do mediów o tym, że przygotowuje sprawę Gawłowskiemu, a potem w czasie składania i omawiania wniosku o uchylenie immunitetu był on przez prokuraturę i posłów strony rządowej grilowany we wszystkich polskich mediach.
Podobnie było przy okazji wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu prezesowi Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofowi Kwiatkowskiemu. Dowiadywaliśmy się nie tylko o chęci postawienia mu zarzutów, ale też prokurator cytował wybrane (czy wyrwane z kontekstu, tego nie wiemy) fragmenty nagranych rozmów i szeroko je omawiał. Podobnie rozpowszechniały je media. Tak samo było w postępowaniu dotyczącym Józefa Piniora. Co ciekawe, tak wylewna prokuratura nie była bynajmniej w sprawie PiS-owskiego senatora Stanisława Koguta. Czy to wynik innego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta