Angela Merkel: Żelazna kanclerz Niemiec
W jej żyłach płynie prąd, nie krew, mówi się do dziś w Berlinie. Ale to wcześniejsze upokorzenia ze strony partyjnych kolegów zahartowały ją na długich 16 kanclerskich lat.
Rzecznik prasowy ostatniego premiera NRD Lothara de Maizière, biegle władający łaciną i klasyczną greką filozof, odczuwał tak paraliżujący lęk przed lataniem samolotami, że patrząc na zdjęcie boeinga, już dygotał. Szef rządu w podróże zagraniczne, oprócz skrzypiec, zabierał więc jego zastępcę, Angelę Merkel. Wtedy, po upadku muru berlińskiego w 1989 r., decydowały się losy zjednoczenia dwóch państw niemieckich, RFN kanclerza Helmuta Kohla i komunistycznej NRD. De Maizière negocjował w Waszyngtonie, Londynie, Paryżu i Moskwie. – Kiedy lecieliśmy do Gorbaczowa, Angela na lotnisko przyszła w rzymskich sandałkach, wyciągniętym do kolan swetrze i plisowanej spódnicy za kolana. Nawet ja, teolog ze wzrokiem skierowanym ku transcendencji, wiłem się w bólach estetycznych – opowiadał mi kilka lat temu. – Ledwo wylądowaliśmy w Moskwie, wysłałem ją do sklepu po sensowne buty i sukienkę.
Na kremlowskie parkiety z ozłoconymi ścianami Merkel sprawiła sobie obuwie o nieokreślonej osobowości (i obcasie), ale dla premiera okazała się niezastąpiona. De Maizière wysłał ją na moskiewską ulicę, by wysondowała, jakie nastroje panują wśród mieszkańców wobec planowanego zjednoczenia. Co mówią sklepowe, taksówkarze, ludzie w metrze. Merkel wróciła i oświadczyła: „Stalin wygrał II wojnę,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta